Muszę się trochę pożalić. Mam już dość chorób i przeziębienia. Pan Felek chodzi do klubiku na kilka godzin dziennie. Chodzi tak przez tydzień po czym dopada go choroba na 2 tygodnie. Potem mnie, potem mojego P. i tak od grudnia. Aaaaaa... Kiedy to się skończy?
I wiecie jak to jest? Mam mnóstwo planów na cały tydzień - projekty, spotkania itp. A tu nagle - bum - choroba i koniec siedzimy pod kocem i "zdychamy". Najgorzej jest gdy tak jak teraz piękna pogoda, śnieg - nic tylko na sankach by się śmigało!
No to się wygadałam i wracamy do pracy :)
Teraz siedzę z katarem i kaszlem, ale chcę tyle rzeczy zrobić i Wam pokazać, że nie poddam się tak łatwo :)
Jako że czeka nas taki "romantyczny" tydzień zaczynam od słodkich ciasteczek z prostego przepisu z Książki Moje Wypieki i desery - na każdą okazję Pani Doroty Świątkowskiej.
Miały być ozdobione, ale niestety gorączka wygrała i będą takie proste :) Fajnym patentem są patyczki do pieczenia - nabyte w aledobre.pl wieki temu. Dzięki nim ciasteczka stają się nie tylko lizakami, ale i dekoracją stołu lub przyjęcia. Uwaga: patyczki do szaszłyków nie sprawdzają się (ewentualnie przy bardzo małych ciasteczkach) (wiem, bo próbowałam) - nie są w stanie udźwignąć ciastek i wszystko się rozpada.
Przepis:
- 2 szklanki mąki
- 200 g miękkiego masła
- 1/2 szklanki cukru
- 1 jajko
- aromat waniliowy lub ekstrakt
- różowy barwnik spożywczy w żelu lub paście
Ucieramy masło z cukrem do uzyskania puszystej jasnej masy. Dodajemy barwnik i dalej miksujemy do uzyskania jednolitego koloru. Następnie jajko i ekstrakt i ponownie miksujemy. Na końcu mąkę i miksujemy/ mieszamy do uzyskania kuli ciasta. Potem rozwałkowujemy je na ok. 1 cm grubości i wycinamy serca. Wbijamy patyczki dość głęboko w leżące już na blasze ciastka. Pieczemy w 190 stopniach przez 12-15 minut.
A tu efekty:
I na koniec powiem Wam, że strasznie fajnie się piecze z takiego pofarbowanego ciasta. Czułam się jakbym bawiła się ciastoliną :) Mój P. stwierdził, że jakoś inaczej smakują (oczywiście to tylko kwestia koloru innego), a Pan Felek nie chciał zjeść wcale. Chyba myślał, że to zabawka :D
Tak czy siak polecam nie tylko na Walentynki, ale na imprezy dziecięce czy Święta - fajna zabawa :)
A no i jeszcze miałam się pochwalić.
Należę do osób oszczędnych - z tego właśnie wziął się mój blog: "dlaczego mam płacić za ten plakat/lampę, krzesło/poduszkę/kosz itp. 400 zł - zrobię taki sama - to nie może być trudne" .
Rzadko kupuję nowe rzeczy, a jeśli tak to raczej długo się zastanawiam czy przypadkiem sama ich nie zrobię :) No, ale wczoraj mając 40 stopni gorączki weszłam sobie na Westwing Patrzę, a tam stołek - czarny, industrialny, inspirowany klasycznym Tolixem. Wiecie jak tam jest jak coś włożysz do koszyka to masz 20 minut na zakup, inaczej ktoś Cię ubiegnie. Mam w domu już białe krzesło w tym stylu więc stwierdziłam - biorę!
I zanim się zorientowałam kupiłam stołek. Rozsądek podpowiadał, że przecież nie zrobię go sama :) I wiecie taka jestem dumna z szybko podjętej decyzji. Chyba muszę częściej mieć taką gorączkę, albo robić zakupy w sklepach z takim limitem czasu w koszyku :D :D :D
A to stołek:
Nie mogę się go doczekać - oczywiście pokażę jak się zjawi.
Udanego tygodnia!
Serduszka na patyku super się prezentują, a z zakupami już tak jest zawsze coś nas skusi, ale stołek świetny i super będzie pasował do krzesła które już masz, miłego dnia :-)
OdpowiedzUsuńDzięki, bo wiesz jendak miałam 40 stopni i nie do końca wiem czy to była świadoma decyzją :D
Usuńświetnie wyglądają te serduszka :)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki :*
UsuńSuper wyglądają. Na pewno zrobię. Szukałam właśnie jakiegoś fajnego pomysłu na kolorowe ciasteczka. Życzę dużo zdrowia i pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPolecam, można też zastosować inne barwniki i pobawić się z różnymi kształtami :) Oj zdrowie się przyda :)
UsuńWyglądają pysznie, smacznie i niesamowicie estetycznie...zachwyciłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, aż miło czytać takie rzeczy z rana :)
UsuńGdzie można kupić taki barwnik?
OdpowiedzUsuńJa kupiłam na aledobre.pl, ale chyba można też na allegro wpisując barwnik spożywczy.
UsuńGenialnie Ci wyszły, aż sama smaka na nie mam ;)
OdpowiedzUsuńDzięki, wyglądają trochę sztucznie, ale taki był zamysł, a smakują jak ciasteczka maślane :)
UsuńPozdrawiam ciepło!
No faktycznie jak znalazł na walentynki, ale nie tylko. A stołek taki i mnie się marzy, więc czekam razem z Tobą. Zdrówka!
OdpowiedzUsuńNo to super. Jak Tobie się podoba to na bank dobrze zrobiłam kupując go :D
UsuńŚwietne :) na Walentynki superancki pomysł!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Marta
super pomysł, zbieram się żeby kupić barwnik
OdpowiedzUsuńChyba dzisiaj zabierzemy się za przygotowanie tych ciastkolizaczków. Ładnie wyglądają, wydają się proste w wykonaniu, a i wszystkie składniki mamy w domu. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz. Nasze maluszki na razie są małe i nie są w stanie zjeść ich za dużo. Kusi mnie, żeby zrobić ich więcej i na dłużej. Ale czy wytrzymają chociaz z tydzień? Jeśli tak to jak je przechowywać, żeby się udało?:)
OdpowiedzUsuń