środa, 9 października 2013


Dziś krótko i bardziej dla dzieciatych :) czyli ciastolina home made. Doszłam do wniosku, że Bobas potrzebuje nowych bodźców, do tego jest chory, a aura na dworze nie zachęca do spacerów chciałam więc znaleźć coś nowego/ciekawego co zajmie go na dłuższą chwilę, a przy okazji pokaże mu coś nowego. Przypomniałam sobie, że kiedyś znalazłam tu (link) świetne przepisy na takie masy. Pamiętam, że pierwszy raz czytając to zastanawiałam się kiedy Bobas będzie na tyle świadomy, żeby się nimi bawić i w końcu się odczekałam.

Zrobiłam ciastolinę z przepisu na bezglutenową ciastolinę, za to użyłam glutenowych składników. Przyznaję, że efekt mnie zaskoczył. Myślałam sobie wcześniej, że pewnie to trochę będzie przypominało ciastolinę, ale nie za bardzo. A tym czasem szok, to wygląda, pachnie i w dotyku jest jak ciastolina ze sklepu. Trzeba tylko pamiętać aby przechowywać ją w zamkniętych pudełeczkach.

Ja mam dwa barwniki więc zrobiłam dwa kolory - na razie to wystarczy Bobasowi, ale pewnie można barwić tę masę innymi rzeczami  jak kakao albo burak i tworzyć inne warianty.

Polecam Wam serdecznie bo niedroga, ekologiczna (bo bez żadnej chemii) i do tego nie ma ryzyka, że gdy dziecko przez przypadek zje kawałek coś mu się stanie. Idealnie!


4 komentarze :

  1. Super pomysł, a najważniejsze, że w razie czego nie muszę się stresować, że młody wziął ją do buzi :) a, że ciastolina jest słona to tym bardziej może go to zniechęci do ponownego próbowania :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy